Jest wiele metod pozbywania się warrozy z rodzin pszczelich, najpopularniejszymi i najczęściej stosowanymi są oczywiście oficjalnie stosowane leki z amitrazą. Ale mimo że już od lat jest znana – jakoś bardzo rzadko słyszę o użyciu cukru jako jednym z takich sposobów. Dlatego dziś o tym.
Jakoś tak czuję, że ten i kilka kolejnych artykułów, jakie mam zaplanowane wywołają dyskusje i choć nie będę raczej pisał niczego odkrywczego i rewolucyjnego i od dawna przebadanego to wydaje mi się, że mogą być różne reakcje w naszym pięknym kraju. Co ciekawe przynajmniej trzy z tych tekstów będą dotyczyły właśnie czegoś tak prostego jak cukier – w różnych kontekstach.
I też, żeby nie było wątpiwości – niech każdy pamięta to co napisałem w pierwszym poście na tej stronie – nie habilitowałem się z pszczół, nie mam żadnych tytułów ani naukowych, ani samozwańczych – to co piszę jest oparte na moich własnych subiektywnych obserwacjach i doświadczeniach oraz na doświadczeniach innych, a także badaniach (i tu w miarę możliwości będę starał się podawać źródła badań). Tyle oftopu – wracam do tematu.
Pszczoły jak pączki – cukrem pudrem w nie
Właśnie tak. Używanie cukru pudru, jak i innych pylistych substancji w próbach walki z warrozą były testowane już wiele lat temu z różnymi skutkami i kończyły się różnymi wnioskami. Choć z badania na badanie, z eksperymentu na eksperyment dowody stawały się coraz bardziej jednoznaczne – pyły pomagają zwalczać warrozę.
W Polsce również od czasu do czasu pojedynczy pszczelarze wspominają o cukrze pudrze, ale niezwykle rzadko.
Jak użyć cukru pudru na warroa destructor?
Sprawa jest dość prosta i nieskomplikowana, wystarczy kupić cukier puder i nim poprószyć pszczoły. Tu ważną sprawą w kwestii cukru pudru są dwie kwestie, na które należy zwrócić uwagę:
- Ważne jest, aby cukier puder był kupny, a nie mielony samodzielnie – dlaczego? Ano, dlatego że ważna jest wielkość pojedynczej granulki – najczęściej mielony cukier własnoręcznie jest zbyt gruby.
- Ważne jest, aby spojrzeć na etykietę cukru, który kupujemy – musi to być cukier puder bez żadnych dodatków, żadnych antyzbrylaczy. Badania z 2011 prowadzone z użyciem wielu rodzajów pyłów w tym różnych rodzajów cukru pudru wskazały, że jeden ze Słowackich cukrów pudrów okazał się najskuteczniejszym w walce z warroa, jednak zawarte w nim antyzbrylacze były toksyczne i szkodliwe dla pszczół. Z moich poszukiwań wynika, że mamy obecnie na rynku (w marketach) jednego producenta sprzedającego cukier puder bez dodatków, ale jako że nie chcę tu reklamować żadnego z nich (no, chyba że mi zapłacą za reklamę 😉 ) to polecam własne poszukiwania
- Cukier, którego używacie musi być suchy, jak najbardziej suchy i sypki – wilgotny cukier puder, zbrylony nie zadziała w ogóle.
Jak działa cukier puder na warozę
Sprawa jest bardzo prosta – drobiny cukru pudru są tak małe, że przyklejają się do odnóży (stóp będących swoistymi przyssawkami) co sprawia że waroza nie jest w stanie się na pszczołę wdrapać i na niej utrzymać i spada na dno ula. Warroa destructor nie ma również żadnego mechanizmu, aby sobie odkleić cukier ze swoich odnóży – zwyczajnie zdycha z głodu na dennicy (lub spada na ziemię przy osiatkowanej dennicy).
Poza tym niektórzy sugerują – i wydaje się to sensowne – że takie oprószanie pszczół cukrem pudrem wzbudza w nich instynkty chigieniczne co również pomaga strącić pasożyta z grzbietu.
Czy to działa?
Nie będę się tu rozpisywał, świecił tabelkami i wykresami za bardzo, bo byłoby to powielanie tego co już ktoś raz opisał i nazwał i nie ma się co powtarzać.
W największym skrócie jeden zabieg cukru pudru jest w stanie strącić około 30% warrozy z pszczół w pierwszej godzinie od aplikacji i około 50% do 24 godzin. Czy to dużo, czy mało? Jeśli miałaby to być jedna aplikacja to pewnie, że metoda niewarta zachodu, bo to tylko 50% łażącej warrozy a jak wiemy sporo również jest jej pod zasklepem i tak jak większość metod – cukier puder również pod zasklepem nie zadziała.
Jednak stosując tę metodę częściej przez cały okres pracy z pszczołami lub intensywnie w okresie bezczerwiowym – można w najgorszym wypadku zatrzymać rozwój warrozy a w najlepszym znacząco zmniejszyć jej populację.
Powyższy wykres pochodzi z badań i eksperymentów prowadzonych przez Randiego Olivera – biologa który jest również pszczelarzem i jego mam wrażenie misją życiową jest eksperymentowanie i sprawdzanie tego czego nam by się nie chciało sprawdzać 😉 Ale do rzeczy.
Wykres na osi pionowej ma populację warroa w rodzinie, na poziomej upływ czasu. Zielona linia oznacza grupę kontrolną na któej nie był używany cukier puder, fioletową grupę, która była raz w miesiącu oprószana, czerwony dwa razy w miesiącu i niebieski cotygodniowe oprószanie. Czyli prószenie raz w miesiącu pozwala znacząco zmniejszyć wzrost warrozy, dwa razy w miesiącu pozwoliłby utrzymać ilość warrozy na poziomie akceptowalnym a cotygodniowe pruszenie – jej zmniejszenie.
I tu od razu chcę zaznaczyć – aż tak hurraoptymistycznie bym nie podchodził do tej metody, ale nawet zakładając, że nasze stosowanie dałoby 50% gorsze wyniki niż wskazuje na to ten wykres – to uważam, że warto – szczególnie gdy jest się mniejszym pszczelarzem i jako metodę pomocniczą – rozważyc cukier puder w swoim arsenale.
Dla kogo cukier puder i po co się męczyć?
Dla kogo – można by powiedzieć, że skoro działa to dla każdego. Jednak staram się być realistą i myślę, że taka metoda dla pszczelarzy zawodowych posiadających setki rodzin – takie zabiegi cotygodniowe byłyby zbyt uciążliwe i czasochłonne. Jednak będąc mniejszym pszczelarzem – dlaczego by nie wykorzystać czegoś, co pozwoli pomóc naszym pszczołom i nie jest ciężką chemią.
A nawet jeśli nie chce Ci się regularnie pruszyć ramek od góry w kazdym ulu to myślę że nawet posiadanie w swojej pasiecznej narzędziówce jakiegoś słoiczka z sitkiem i oprószenie obfite plastrów/pszczół na nich podczas przeglądów – może całej warroa nie zabije, ale na pewno ulży pszczołom i odrobinę przyhamuje rozwój pasożyta.
Po co się bawić w cukier puder skoro jest apiwarol?
Ano z dwóch powodów – i myślę, że ten rok, jako że zimę mamy szczególną jest doskonałe, aby spojrzeć przychylnie na cukier puder.
Pierwsze z nich jest to, że jest to produkt naturalny, nietoksyczny, nieszkodliwy dla pszczół, jak i ludzi i niewpływający na jakość produktów pszczelich.
I drugim jest fakt, że możemy go stosować cały okrągły rok niezależnie czy jesteśmy przed pożytkami, w ich trakcie czy po nich. Tu jedynie trzeba by się zastanowić jak bardzo taki cukier puder przyciągnie nam do uli mrówki – bo pewnie przyciągnie, choć i na to są sposoby. I czy w czasie naprawdę dużych okresów bezpożytkowych, czy nie będzie wywoływał rabunków. Ale to już niech każdy sobie odpowie na te pytania sam.
To chyba tyle w temacie – ja tam będę jak najlepszy piekarz pączki obtaczał w cukrze pudrze moje pszczoły 😉 – a Wy?
I tak jak za każdym razem – w razie jakichkolwiek pytań, uwag czy krytyk – czekam na komentarze poniżej oraz pod mailem w dziale kontakt.
Źródła:
Kamran Fakhimzadeh – “The effects of powdered sugar varroa control treatments on Apis mellifera colony development .“
Fakhimzadeh -”Effectiveness of confectioner sugar dusting to knock down Varroa destructor from adult honey bees in laboratory trials” (wiele innych artykułów tego autora w temacie pyłów i cukru pudru)
Ellis – A strategy for using powdered sugar to reduce varroa populations in honey bee colonies.
Randy Oliver – ScientificBeekeeping
Józef Kalinowski, Andrzej Kalinowski – “Zwalczanie warrozy bez szkody dla pszczół i ich produktów
No dobra, ale jak to robić? Obsypywać każdą ramkę z osobna, czy może pod wieczór „z góry na dół” przez korpus?
W eksperymentach i metodach, do jakich dotarłem najczęściej podawane jest obsypywanie od góry ramek a raczej uliczek między ramkami gdy pszczoła te ramki obsiaduje. Ale również – bodajże w Hiszpanii chyba eksperymentuje się z jakimiś „rozpylaczami” do pudru, ale również zwykłe prószenie ze słoiczka z sitkiem/drobną siatką po pszczołach również nawet niektórzy w Polsce wspominają.
Jednak metoda sypania z góry właśnie była używana w tych doświadczeniach z cukrem pudrem, do których dotarłem.
Co z tymi mrówkami?